wtorek, 14 stycznia 2014

Podsumowanie wymianki.

Krótko, szybko i treściwie, bo co tu dużo mówić: tonę w robocie i zaczynam powoli przypominać zombie. Ach ta sesja :)

Jakiś czas temu wzięłam udział w wymiance, którą zorganizowała Bea. Moją parą wymiankową była Beata.

Wysłałam przede wszystkim biżuterię: trochę szklanych buteleczek, trochę kamieni naturalnych, trochę eco-designu na kapslach od piwa.


Otrzymałam natomiast niezwykle mięciutkie serduszko, które jak inne mu podobne wisi na gałce od szafy, a także inne słodkości:


Zdjęcie pozwoliłam sobie pożyczyć, bo w przeciwieństwie do mojego jest kompletne: u mnie czekoladki  i żelki zniknęły, zanim zdążyłam uruchomić aparat.

Bardzo dziękuję za wymiankę i pozdrawiam! :)

sobota, 4 stycznia 2014

Wymiankowo.

Tym razem w sprawie wymianki napisałam do Jasiulowej. Brałam udział w jej rozdawajce, gdzie na szczęśliwca czekał wielorybek - jeden z kilku do wyboru. Nie mi dopisało szczęście, ale serce nie sługa - we fioletowo-żółtym wielorybku zakochałam się na zabój. A ponieważ nie on został wygrany w rozdawajce, pomyślałam: czemu nie spróbować?

I tak przywędrował do mnie ON:

(zdjęcie pozwoliłam sobie pożyczyć w celu prezentacji od Jasiulowej, bo niestety, mimo wielu prób nie udało mi się wielorybka uchwycić z dobrego profilu)

Natomiast ja wysłałam:


W odcieniach mięty, literki : "P i J" na motywie serduszkowym z lekko kropkowanym tłem i oczywiście kokardką, bo jakżeby inaczej :)

Dziękuję pięknie, wielorybek ma się dobrze i nie narzeka na swój wygodny fotel. :)

Filcowo-frywolitkowe piękności.

Dziś dotarła do mnie wygrana w rozdaniu na blogu http://pasja-i-rekodzielo.blogspot.com/ i muszę szczerze przyznać, że jestem oczarowana. Pomijając fakt, że frywolitki zawładnęły moim sercem już dawno, a te są moimi pierwszymi, to połączenie filcu i frywolitki - cudo! Bardzo zachęcam Was do odwiedzenia bloga Passio et turpis, jeśli jeszcze nie mieliście okazji, bo warto :)
A o to wspomniane piękności:


Bardzo dziękuję! :)

Nadrabiam.

Tak to jest, jak człowiek bierze na siebie zbyt dużo obowiązków. Choć minął właśnie pracowity czas świąteczny, a przed sobą mam widmo nadchodzącej sesji to jednak jeszcze na to wszystko zobowiązałam się zorganizować dość sporą uroczystość rodzinną. Tak więc od wielu tygodni wraz z siostrą (oj dobrze, że chociaż ona coś tam pomoże) praktycznie nie wychodzimy z kuchni, piekarnik ciągle na chodzie a drukarka się przegrzewa od wyrzucania coraz to nowych przepisów. 
A jeszcze przecież coś zrobić twórczego trzeba!
Przez ostatni miesiąc niewiele natworzyłam, trochę w ramach wymianek, ale to zaraz i kilka zamówień mi się trafiło. 
Bardzo lubię szklane buteleczki. Można w nich zamknąć niemalże wszystko i wytworzyć magiczny świat w obrębie niespełna dwu centymetrowego słoiczka.
Tym razem zamykałam kwiatki i motylki, w optymistycznych kolorach, ozdobione kokardkami i koralikami. Wiosennie, no bo przecież temperatury to zimowych nie przypominają :)







No i na zakończenie coś zimowego. Może śnieżynki na uszach skłonią śnieg do obsypania nas skrzącym puchem...?


Pozdrawiam piątkowo i życzę miłego weekendu!