poniedziałek, 15 września 2014

Po wakacjach :)

Paszport, rezerwacja hotelu, pieniądze, wygodne buty, pled do samolotu, kosmetyczka... Czy nic nie zapomniałam? Okazuje się, że zapomniałam. Zapomniałam Wam napisać, że lecę na wakacje (w końcu!) i nie będzie mnie na blogu przez jakiś czas.

Ale wróciłam, cała i zdrowa, więc i do blogowania mogę się zabrać po przerwie. Po dwugodzinnym locie, przerwie na lotnisku i w końcu kolejnych dziewięciu godzinach w maszynie latającej postawiłam stopę w mieście, które nigdy nie śpi, mieście, gdzie od ilości obrazów Picassa można dostać oczopląsu i mieście, które nie jest podobne do niczego innego. Tak właśnie, w pogoni za marzeniami dotarłam do olśniewającego Nowego Jorku, gdzie na Broadway'u zostawiłam swoje serce, przy "Gwieździstej Nocy" Van Gogh'a duszę a w butikach na Piątej Alei wszystkie oszczędności co do grosza. 

Ale dla tych dziesięciu dni warto było przez cały rok ciułać grosz do grosza i odmawiać sobie przyjemności, tych dużych i całkiem malutkich.







Pozdrawiam i zapraszam na nowe posty, gdy tylko przestanę odczuwać skutki pobytu w innej strefie czasowej :)

2 komentarze:

  1. piekne zdjęcia :) poprosze więcej! cudownie że udało Ci się spełnić marzenia :) moje mają pewną szanse na spełnienie na wiosnę - Norwegia ^^ ale też jeszcze nie wiadomo , póki co czekam na październik i mój urlop i co roczny wypoczynek u rodziny w Berlinie :)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale że udało Ci się zobaczyć to piękne miasto. Szkoda że tak mało zdjęć nam dałaś ... Ale i tak możemy pomarzyć

    OdpowiedzUsuń