wtorek, 11 września 2012

Bo zachciało mi się piec.

Dzisiaj piekłam moją pierwszą w życiu drożdżówkę. Przeżycie niesamowite, a to dlatego, że jakaś zła dusza bardzo chciała, żeby tej drożdżówki nie było. Więc po kolei. Parę dni temu sprawdziłam przepis, a dokładniej czego potrzebuję. Pół litra mleka, kilo mąki, kostka masła, 15dag drożdży, sporo cukru, jajka i jakieś inne drobiazgi. Oczywiście, gdy mama jechała na zakupy i pytała, czy czegoś nie potrzebuję, zgłosiłam, czego mi brak. Dzisiaj rano zabieram się za drożdżóweczkę, a tu co? Ani mąki, ani masła! No to dresik, adidaski i biegiem do spożywczaka. Kostka masła i kilo mąki kosztowały całe 7zł, ale co mi tam. Wracam zadowolona, wszystko mieszam i nagle: "mamo, mówiłaś, że jest dużo drożdży, to dlaczego w lodówce jest tylko 10 dag?". No i jeszcze raz biegiem do spożywczaka (poszłam do innego, żeby nie było, że jak głupia w kółko latam). Czas wbić jajka. Pierwsze, drugie i... "mamo, to białko jest zielone!". Mama biegiem do kuchni, jajko nie było zepsute, raczej kura była karmiona czymś turbo. Na wszelki wypadek jajko wydłubałam. Wstawiłam drożdże i poszłam sprawdzić pocztę. Wracam, a drożdże pływają w wodzie w zlewie. Jakoś udało mi się je ewakuować i szczęśliwie ciasto skończyło na blaszce w piekarniku. Oczywiście, wyszedł zakalec.

Pozwolę sobie jeszcze wrzucić parę zdjęć moich prac. Nie najnowszych, bo nie mam materiałów i nie mam na materiały chwilowo, a takich, co dzisiaj wylądowały na moim allegro. Może coś przypadnie do gustu :)





A, i jeszcze jedno. Zapraszam do wzięcia udziału w moim konkursiku, będzie mi bardzo miło z powodu każdej osoby, która ustawi się w kolejce po moje cukieraski :)

Pozdrawiam i dobrej nocy! :)

2 komentarze:

  1. Niezła historia z tą drożdżówką :)))
    A kolczyki z sówkami śliczności.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo sympatyczne biżutki :)
    Dziękuję za odwiedziny i udział w candy :)*

    OdpowiedzUsuń